poniedziałek, 9 grudnia 2013

Wigilijna zupa z suszonych śliwek


Zastanawiałam się ostatnio skąd pochodzą poszczególne tradycje świąteczne? Jakiś czas temu wpadł mi w ręce artykuł, w którym bardzo pieczołowicie zobrazowano zimę w Polsce z dawnych lat. I to nie z czasów, w których żywność i towary można transportować na dalekie odległości. Kiedyś wydłużająca się zima oznaczała czasy głodu dla najbiedniejszych, wiele miesięcy nieprzejezdnych dróg i srogie mrozy. 
W listopadzie gromadzono zapasy, które musiały starczać aż do wiosny. Ciasto na pierniki wyrabiano już wtedy, bo później trudno było o niektóre składniki. Dodawano do niego więc korzenne przyprawy aby nie popsuło się do momentu wypiekania. Stąd tradycja leżakującego ciasta na piernik. Mięso i ryby solono albo wędzono. Najbiedniejsi zimą jedli tylko kartofle i kasze, okraszone czasem szpyrką albo smalcem. Nic się nie marnowało. Do dziś znane są receptury na ciastka ze skwarek, a większość starych receptur wymaga dodatku smalcu a nie masła. 
Wigilijny susz to też spadek po dawnych czasach. Zimą trudno było o świeże owoce i warzywa. W świąteczne dni gotowano więc kompot z suszonych gruszek, jabłek czy śliwek. 
W regionie, z  którego pochodzę tradycyjną zupą wigilijną była śliwkowa z suszonych śliwek. W całej Polsce trwają spory: grzybowa, czy barszcz?  Na Kujawach zamiast kompotu z suszu gotuje się słodką zupę z kluseczkami. 
Jako dziecko nie przepadałam za tą zupą. Charakterystyczny wędzony posmak przeszkadzał mi na tyle, że niechętnie ją zjadałam. Przy czym w domu mojej prababci Polki śliwkową gotowano nie tylko na Wigilię. O tej zupie przypomniała mi przed dwoma laty moja kuzynka Paulina, której Mama i Babcia zawsze podają śliwkową na kolację wigilijną. 
Specyficzny smak tej zupy pochodzi z wędzonych węgierek. Dodaje się je oszczędnie ale nie da się ich zastąpić śliwkami kalifornijskimi bo wtedy będzie to już inna potrawa. 
Pozdrawiam więc dziś Ciocię Basię, która w tym roku zapewne przygotuje śliwkową dla całej Rodziny. Sama spróbowałam ugotować zupę jaką robiła moja Prababcia. Można ją podawać z kluseczkami lanymi albo makaronowymi łazankami. Przypomina mi dzieciństwo. Warto ocalić tę tradycję.


Zupa z suszonych śliwek

150g śliwek suszonych
5-7 śliwek wędzonych
cukier do smaku (u mnie 3 łyżki)
100ml śmietanki kremowej
2 łyżki mąki ziemniaczanej
około 1 l wody

Śliwki należy gotować w wodzie do całkowitej miękkości a następnie przetrzeć przez sito. Warto dorzucić tylko kilka śliwek wędzonych aby nie zdominowały smaku. Przed całkowitym rozgotowaniem wyjąć po jednej śliwce na osobę i zostawić do dekoracji zupy na talerzu. Całość trzeba posłodzić tyle ile lubimy, jeśli jednak zupa nie ma być deserem proponuję dodać tylko 3 łyżki cukru tak jak jest w przepisie. Mąkę ziemniaczaną i odrobinę śmietanki rozrabiamy w kubeczku razem z wodą i wlewamy do gorącej zupy ciągle mieszając. Można zrezygnować z mąki jeśli użyjemy więcej śliwek, wtedy bowiem zupa będzie wystarczająco gęsta. Do podania można użyć kluseczek albo makaronowych łazanek. 
Smacznego

9 komentarzy:

  1. Zmora mojego dzieciństwa i ... nadal jej nie lubię :P
    Ale ta Twoja jest taka kremowa <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie do dnia dzisiejszego została niechęć do świątecznego suszu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zupa z suszonych śliwek, bez niej nie ma u mnie w domu świąt :-) Moja ulubiona,

    OdpowiedzUsuń
  4. Postanowiłam w tym roku na wigilię spełnić prośbę tatusia i przygotować mu jego ulubioną zupę śliwkową brrrr.Ciekawe czy mi wyjdzie taka jaką robiła mama????

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam ,choć u mnie w domu króluje grzybowa ...pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. ciekawy wpis! postaram się wchodzić tutaj częściej

    OdpowiedzUsuń
  7. Fascynujący wpis. Podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń
  8. Smak dzieciństwa który mi się przypomniał zostało mi śliwek z nadziewania schabu już wiem co z nimi zrobię 😁 wprowadzę nową potrawę na śląski wigilijny stół
    Radek

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę na blogu i komentarze :)