środa, 7 sierpnia 2013

Wielki błękit


Kiedy nie było mnie na blogu byłam nad Bałtykiem. Uprzedzając głosy tych, którzy stwierdzą, że przecież teraz lepiej 'opłaca się' jechać nad cieplejsze morze dodam, iż ja lubię właśnie Bałtyk. Bo jest coś specyficznego w polskich plażach, co przywołuje moje wspomnienia. Nie wiem czy chodzi o temperaturę wody, która sięga niekiedy jedynie 15 stopni, o zimny wiatr czy światło o zachodzie słońca? 
Po prostu lubię furkoczące na wietrze latawce, porozstawiane parawany i kosze w stylu retro a nawet nowoczesne namiociki. Lubię sprzedawców jagodzianek i lodów krzyczących: 'komu, komu bo idę do domu?' Trochę mnie śmieszą światowi plażowicze, którzy opowiadają wkoło jak to na Kubie widzieli dużo ładniejszy piasek no i plamy. Mnie w dobry nastrój wprawia już zapach sosny, który wyczuwam zbliżając się na wydmy w ciepły dzień. 
W chłodniejsze dni spaceruję po portach i małych marinach, wyławiam ze słonej wody galaretowate meduzy albo obserwuję mewy. Zajadam się wakacyjnymi przysmakami: rurkami z bitą śmietaną lodami i ulubionymi goframi. Oprócz tradycyjnej smażonej rybki próbuję rybnej zupy, wędzonych śledzi albo tatara z łososia. 
I rokrocznie chociaż na jeden krótki weekend, chociaż na kilka dni jadę nad polskie morze. W tłumach wczasowiczów z nadmorskich miejscowości wyszukałabym zapewne wielu takich jak ja. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wizytę na blogu i komentarze :)