Na moim stole leżą mandarynki. Zapalam świeczki, które pachną też cytrusowo.
Dziś noc mandarynkowych lampionów.
Zjadam środek i wstawiam mały podgrzewacz do mandarynkowej skórki. Kuchnię wypełnia już ciepłe światełko, jedno, drugie, trzecie...
Pochrupuję migdały w karmelu i popijam ciepłą herbatę.
Cieszę się, że nie muszę już wychodzić na siarczysty mróz.
Gotuję się na wielkie świętowanie.
Przyłączacie się?
Noc mandarynkowych lampionów poznałam w ubiegłym roku dzięki Delie :) Więcej możecie przeczytać o niej tutaj.
Och, jak pięknie musi pachnieć wokół...Spokoju na najblizsze dni...
OdpowiedzUsuń