W takie dni jak dziś, gdy wracam z pracy późno, nie mam czasu nic ugotować. Wchodzę do domu, zdejmuję buty, myję ręce i najchętniej od razy siadłabym do stołu. Dobrze jeśli czeka Ktoś z przygotowaną kolacją. Gorzej jeśli kolacji jeszcze nie ma. Wtedy potrafię złapać w biegu cokolwiek, by nasycić pierwszy głód, zanim zrobię coś szybkiego. Odkrawam piętkę świeżego chleba, chwytam jabłko albo trochę granoli prosto ze słoika. Dzisiaj zjadłam chłodnik jagodowy, mój ulubiony.
Przygotowałam go już wcześniej. Czekał na swój czas w lodówce , w małym garnuszku.
Lubicie owocowe chłodniki? Dla mnie ten konkretny ma smak sentymentalny. Przygotowanie jest raczej banalne i właściwie nie potrzeba wiele pisać. Chodzi o wspomnienie i o inspirację. Bo odkąd pamiętam zawsze czekałam latem na pierwsze jagody i na ten chłodnik.
Dziś czekam na jutrzejsze kulinarne warsztaty, pierwsze w jakich wezmę udział!
Przepis na kaszkę podawałam już tutaj (klik)
Przepis na chłodnik jest dziecinnie prosty i szybki
Chłodnik jagodowy
250g jagód
3-4 łyżki białego cukru
100ml wody
Umyte jagody zagotować z cukrem i wodą. Po przestudzeniu schłodzić w lodówce. Z kaszki przy pomocy dwóch łyżek stołowych uformować kluseczki. Podawać z chłodnikiem przybrane świeżą miętą. Gotowe!
Smacznego
mój narzeczony uwielbia jagody, więc już wiem co będzie na piątkowy obiad :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
musze sie w koncu skusis na owocowa zupe :-) koniecznie!
OdpowiedzUsuń