Miniony weekend: pierwszy ciepły i słoneczny w czerwcu.
Wycieczka rowerowa, 36 km i dodatkowe piegi na moim nosie.
Pęk różowych goździków brodatych, które do teraz pachną i zdobią mój stół.
Jeden przegrany mecz polskiej reprezentacji.
W podarunku prosto z Indii: nowe kolczyki, herbata, miód Kurinji z kwiatów drzewa, które kwitnie raz na 12 lat i najlepsze mango od mniej więcej roku.
Lody grejpfrutowe z orzechami i pierwsze jagody, pieczone morele z cynamonem, młoda fasolka i bób oraz dużo rabarbaru.
Dżem. Mój ulubiony z truskawkami oraz nowość-hiram z imbirem, podobno skandynawski, pachnie pięknie, rozgrzewa, będzie jak znalazł na zimę. Przepis powtarzam za Beą.
Hiram
1kg rabarbaru
0.5kg cukru
skórka otarta z jednej cytryny
3 łyżki imbiru potartego na tarce
Umyty rabarbar pokroiłam na kawałki centymetrowej grubości i zasypałam cukrem. Imbir obrałam i potarłam na małych oczkach tarki, tak samo jak skórkę z cytryny i dodałam do rabarbaru. Wymieszałam wszystko i przechowałam w lodówce przez noc z następnego dnia zlałam słodki syrop i zredukowałam przez gotowanie na wolnym ogniu. Do syropu dodałam następnie owoce i gotowałam do momentu uzyskania gęstej dżemowej konsystencji. Dzięki redukowaniu ilości syropu zachowałam częściowo kawałki rabarbaru. Gotowy dżem przelewałam do wyparzonych słoików i pasteryzowałam w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 stopni przez pół godziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wizytę na blogu i komentarze :)