sobota, 16 czerwca 2012

Galaretka bzowa Sophie Dahl


Kiedy pierwszy raz przeglądałam w księgarni polską wersję książki Sophie Dahl szczególnie zapamiętałam jeden przepis, na galaretkę bzową. Wydała mi się bardzo prostym deserem ale jakże subtelnym. Później, gdy dostałam w prezencie tę książkę od razu wiedziałam które przepisy wypróbuję w pierwszej kolejności. Na galaretkę bzową musiałam czekać aż do teraz, aż zakwitną kwiaty czarnego bzu. Sama nigdy wcześniej nie przygotowywałam syropu z tych kwiatów. Odrobiną syropu zostałam wprawdzie obdarowana jesienią ale zachowałam go wtedy na wypadek przeziębienia. 
W tym roku zdecydowałam się własnoręcznie zrobić galaretkę bzową. Jest ona moim zdaniem prawdziwie letnim deserem. Samo zbieranie pachnących kwiatostanów bzu to prawdziwa przyjemność. Wybrałam drzewa oddalone od drogi, ale łatwo dostępne. Zabrałam duży kosz i wygodne buty, oraz mały sekator. Ścinane baldachy lądowały w koszu, który szybko wypełnił się kwiatami. Razem z nimi moje ręce pokrywały się żółtym pyłkiem. Kwiaty trzeba bowiem zbierać w słoneczne i suche dni, właśnie by nie straciły drogocennego pyłku. Intensywny zapach bzu przywiódł oprócz mnie chrabąszcze, małe pajączki i pszczoły, dlatego zbierałam uważnie. Aż trudno uwierzyć, że już niedługo zamiast kwiatów na tych drzewach będą wisiały grona ciemnych owoców. 
Galaretka bzowa jest deserem wyjątkowym z jeszcze jednego powodu, nie można jej nigdzie kupić, trzeba przygotować samodzielnie. Polecam jako deser na letnich przyjęciach, z bitą śmietaną i pełnoziarnistym ciastkiem oraz sezonowymi owocami... 


Syrop z kwiatów czarnego bzu


kilogram cukru
3 cytryny
2 litry zimnej wody
około 1kg kwiatów czarnego bzu

Ilość kwiatów jest właściwie sprawą dowolną, zależy jaką ilością akurat dysponujemy i w jakim naczyniu chcemy przygotować syrop. Użyłam całego kosza kwiatów czarnego bzu, bo chciałam aby mój syrop był bardzo intensywny w smaku. Kwiatostany, których wcześniej nie myłam umieściłam w dużych słojach, dodałam cytryny pokrojone w niewielkie kawałki i zalałam zimną wodą. Po 24h zlałam całą ciecz, która stała się mętna od pyłku i wycisnęłam sok z cytryn, skórkę otarłam i dodałam do syropu. Całość uzupełniłam cukrem, który po chwili się rozpuścił i zagotowałam krótko. Gorący syrop przelałam do butelek i pasteryzowałam tylko około 15-20 minut. Po pewnym czasie pyłek zebrany w butelkach opada na dno i dzięki temu syrop staje się klarowny. 


Galaretka bzowa Sophie Dahl


25 łyżek syropu bzowego
sok z połowy cytryny
500 ml wody
2.5 łyżeczki żelatyny spożywczej


Żelatynę dodałam do gorącej wody. Mieszałam aż do całkowitego rozpuszczenia a następnie do przestudzonej wody dodałam syrop z kwiatów czarnego bzu i sok z cytryny. Syropu powinno być na tyle dużo, by galaretka miała intensywnie słodki smak. Płynną galaretkę przelałam do schłodzonych  miseczek i wstawiłam na noc do lodówki. Podawałam z bitą śmietanką, kruchymi herbatnikami oraz truskawkami. 
Smacznego


6 komentarzy:

  1. Galaretka prezentuje się rewelacyjnie. W tym roku trochę już za późno na zbieranie kwiatów bzu, bo większość z nich już przekwitła - mam nadzieję, że uda mi się zrobić taki deser w przyszłym roku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę mam ale ten przepis przegapiłam, dziękuję za inspirację :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam zapas soku z bzu, robiłam w tamtym roku. Na pewno spróbuję wykorzystać go do galaretek :) Dzięki

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny przepis, muszę poszukać tych kwiatków...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygląda wspaniale! Jest taka leciutka, jakby jej nie było :) Najlepszego.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę na blogu i komentarze :)