czwartek, 16 lutego 2012

Pączki na tłusty czwartek


Zima nas znów zaskakuje. Za to lubię polską zimę. Może i jest mroźna, śnieżna, długa ale na pewno nie nudna. Już na Święta wszyscy chcieli śnieg, lecz go nie było. Potem mróz siarczysty, taki do szpiku kości a teraz świat jest biały. Płatki wirują w niebie cały dzień, dzieci zadowolone ciągną sanki a na samochodach gromadzą się śnieżne pierzynki. 
Dobrze, że jest ta zima bo na taką zimę smaży się pączki, faworki, racuchy albo chrust drożdżowy. Dawniej moje Babcie podzieliły się tak, że jedna robiła świetne pączki, druga smażyła znakomity chrust, ale faworków u nas nie było. Odkąd mam Męża, mam też Teściową, która na karnawał potrafi przygotować pyszne faworki. Są delikatne i lekkie, takie jak być powinny... dlatego na razie nie będę próbowała ich smażenia. 
W tym roku zdecydowałam po raz pierwszy usmażyć pączki z powidłami. Bo moim zdaniem w smażeniu tych wszystkich smakołyków najlepsze jest...właśnie smażenie. Lubię zwłaszcza wspólne przebywanie w ciepłej kuchni, oczekiwanie aż ciasto wyrośnie i  dobre rady udzielane przez 'ekspertów'. W tej ostatniej dziedzinie prym wiodą panowie. I to się niestety w moim domu nie zmieniło wraz z zamążpójściem!
Przepis na pączki pochodzi z bloga Kwestia Smaku. Smażyłam je razem z całą Rodziną, lecz zdecydowany udział miała w nich Agata. Dzięki Sis! 
Pączki

1kg mąki pszennej tortowej
2 szklanki mleka
10dkg świeżych drożdży
6 łyżek cukru
szczypta soli
2 jajka
8 żółtek
2 łyżki cukru waniliowego
100g roztopionego masła
4 łyżki spirytusu
powidła albo marmolada
cukier puder na lukier 
Na zaczyn: drożdże trzeba wkruszyć do miseczki, zalać letnim mlekiem i dodać po łyżce cukru i mąki. Wszystko dokładnie rozmieszać i odstawić w ciepłe miejsce aż zacznie bąblować. Do dużego naczynia przesiać mąkę, dodać cukier waniliowy i sól. Jajka ubić razem z żółtkami i pozostałym cukrem do białości. Dodać do mąki wraz z wyrośniętym zaczynem. Ciasto wyrabiać aż będzie miało gładką konsystencję. Na koniec wlać roztopione masło i dalej wyrabiać do momentu uzyskania jednolitej masy, która odstaje od brzegów miski ale jednocześnie jest luźna i miękka. Tak przygotowane ciasto drożdżowe trzeba odstawić na około godzinę do wyrośnięcia. Musi ono podwoić swoją objętość. 
Wyrośnięte ciasto trzeba zagnieść jeszcze raz ale krótko, by odrobinę zmniejszyło swoją objętość, a następnie rozwałkować na stolnicy lekko oprószonej mąką. Pączki można wycinać szklanką. Przed smażeniem pozostawiamy je do wyrośnięcia jeszcze na około 30 minut. 


Pączki należy smażyć na smalcu albo oleju (wybieram olej), ważne jest jednak by tłuszcz rozgrzewać powoli. Powinien on mieć temperaturę około 180 stopni. W zbyt gorącym tłuszczu pączki będą się przypalać, a w środku pozostaną surowe. Do rozgrzanego tłuszczu wrzucamy ćwiartkę jabłka albo kawałek ziemniaka (wtedy nie będzie się przypalał). Gdy wkoło zaczną pojawiać się bąbelki oznacza to, że tłuszcz jest już dość gorący. Pączki smażymy po kilka sztuk, zależy to od tego jak duże mamy naczynie. Zaczynamy od jednej strony a gdy pączki zrumienią się, przewracamy je za pomocą patyczka albo łopatki na drugą stronę. Dobrze przygotowane pączki pływają w tłuszczu. 
Usmażone pączki trzeba odsączyć z nadmiaru oleju na papierowym ręczniku. Najbardziej smakują mi nadziane powidłami śliwkowymi. Najlepiej nadziać je już po usmażeniu, unikniemy wtedy ewentualnego wyciekania powideł do tłuszczu. Zrobiłam to szprycą cukierniczą. W tym wypadku należy uważać by w powidłach nie było kwałków skórki, która może zapychać cienką końcówkę szprycy.
Gotowe pączki lukrowałam białym wodnym lukrem, który łatwo przygotować rozrabiając cukier puder z odrobiną gorącej wody. Można polukrować je też lukrem cytrynowym o którym już tutaj pisałam.

Smacznego!

11 komentarzy:

  1. zem zglodniala niesamowicie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne klasyczne pączki! Ja w tym roku nie robię, ale mogę zjeść - takiego od Ciebie! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. moja Babuszka zawsze smażyła na smalcu.
    nie przepadałam za zapachem podszas smażenia, ja wybieram olej.
    ale tamte miały wtedy naprawdę prawdziwie domowy charakter.

    piękne, tradycyjne pączki. klasyka w najlepszym wydaniu.
    jak pączki, to koniecznie zwykłe. takie normalne ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. fajnie Ci wyszły :) nie ma to jak domowy pączek

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje ulubione to z lukrem, właśnie zrobiłam swoje, teraz tylko wyrastają. Wyszły Ci przepysznie. Porywam jednego bo na swoje jeszcze muszę trochę poczekać.

    OdpowiedzUsuń
  6. piękne Ci wyszły! u mnie w tym roku nie było domowych pączków, więc ślinka cieknie mi tym bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za miłe komentarze.Pączkowy debiut mogę chyba uznać za pozytywnie zaliczony :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny i bardzo wartościowy wpis. Podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń
  9. Fascynujący wpis. Podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę na blogu i komentarze :)