niedziela, 19 lutego 2012

Ladies' Kisses


Jako dziecko nie lubiłam ani czekolady, ani nawet słodyczy. Zamiast tego zbierałam kolorowe papierki po cukierkach i czekoladach właśnie. Pamiętam teczkę, w której przechowywałam moje skarby: opakowania po szwajcarskich czekoladach przywiezionych przez Tatę z delegacji. 

Gdy dorosłam moja niechęć do słodyczy przerodziła się w niepohamowany wprost apetyt. Bez słodyczy nie umiem żyć, zaryzykuję stwierdzenie, że może nawet jestem od nich uzależniona. Na szczęście nie jest chyba ze mną tak źle, bo tabliczki czekolady nie zjadłam sama jeszcze nigdy. 

Pamiętam wizytę w muzeum czekolady w Kolonii. Wystawy poświęcone uprawie kakaowych ziaren oraz pierwszym wytwórcom czekolady zainteresowały mnie nie mniej niż świetnie zaopatrzony muzealny sklep. Czułam się w nim jak bohaterka książki albo filmu 'Czekolada'. 

Podczas mojej niedawnej podróży do Meksyku i Gwatemali dowiedziałam się, że Majowie do wyrobu czekolady używali wyłącznie miodu i ziaren kakaowca. Do dziś w Ameryce Środkowej czekolady gorzkiej 'puro' używa się do przyrządzania potraw wytrawnych, takich jak słynne mole poblano. Dlatego właśnie w moim plecaku przywiozłam z Meksyku nie tylko czekoladę ale i kakaowe ziarna, które starte w moździerzu zmieniają się w najlepsze kakao.

Lubię czekoladę, ale moje upodobania się zmieniają. Wytrawne odmiany smakują mi coraz bardziej, a czekolady mlecznej już prawie nie kupuję. Do wypieków i deserów używam wyłącznie czekolady o wysokiej zawartości kakao. Należę jednak do osób, które czekoladowe słodkości przygotowują raczej dla kogoś niż dla siebie. 

Dzisiejsze ciasteczka w smaku nie przypominają lekkich makaroników, choć wyglądają nieco podobnie. Do migdałowego ciasta dodałam roztopioną czekoladę. Aby podkreślić ich charakter dodatkowo przełożyłam je gorzką czekoladą. Tym przepisem dołączam się do czekoladowego weekendu.

Czekoladowe Ladies' Kisses

140g masła
120g cukru pudru
1 żółtko
120g zmielonych migdałów
175g mąki pszennej
100g gorzkiej czekolady (65% kakao)
Masło ucieramy z cukrem i żółtkiem. Połowę czekolady rozpuszczamy w kąpieli wodnej i dodajemy do maślanej masy.  Dosypujemy zmielone migdały oraz mąkę i zagniatamy miękkie ciasto, które nie powinno kleić się do rąk. W razie potrzeby dodajemy dodatkowo łyżkę lub dwie mąki. Ciasto schładzamy w lodówce przez około godzinę (czekałam pół godziny). 
Z zimnego ciasta odrywamy kawałki ciut mniejsze niż orzechy włoskie i formujemy z nich kule. Układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i lekko spłaszczamy. Wypiekamy 25 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 160 stopni. Ciasteczka rozleją się odrobinę podczas pieczenia a ich powierzchnia lekko popęka. Jest to zasługa dość miękkiego ale tłustego ciasta, które po upieczeniu pozostaje kruche. 
Ciasteczka przekładamy pozostałą czekoladą roztopioną w kąpieli wodnej, im więcej tym lepiej. Z podanej porcji otrzymałam 12 dość dużych podwójnych ciastek. 
Smacznego!
 

10 komentarzy:

  1. właśnie pije kawę i takie ciasteczka były by wprost idealne. Pysznosci! i bardzo ciekawa opowieść o samej czekoladzie:)



    Krysia
    codziszjesznasniadanie.tumblr.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczne! Wyglądają pięknie...i ta gorzka czekolada...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyglądają tak pysznie, że miałabym ochotę wyciągnąć rękę i jedno lub dwa (może nawet trzy!) porwać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne ciasteczka, wprost nie mogę się na nie napatrzeć! Ja z kolei od dziecka jestem ogromną fanką czekolady i już nie raz udało mi się zjeść samej całą tabliczkę, w końcu czasem trzeba sobie pofolgować :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ale ślicznie popękały, tak... idealnie :)
    dla mnie tabliczka czy nawet dwie na raz to niestety nic i ciąglę chcę wiecej :/ ale staram się panować nad tego typu wybrykami

    OdpowiedzUsuń
  6. wspaniałe smakołyki. Ja ostatnio też roniłam te cacuszka, tylko podzieliłam porcje: dla tych co lubią czekoladę i dla pozostałych co nie przepadają. Zrobiłam masę z pianek JOJO, polecam. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę na blogu i komentarze :)