Rankiem powietrze jest jeszcze rześkie ale słońce dzielnie próbuje się przebijać przez ten wczesny chłód. Jeszcze widać zimę ale za godzinę lub dwie będzie już cieplej. Niebo jest niebieskie a w powietrzu czuję już przedwiośnie. Przed halą Mirowską zrobiło się już kolorowo.Na straganach królują żółte prymulki i narcyzy, barwne tulipany i hiacynty. I jak zawsze mam dylemat, który kolor wybrać? W domu przycinam tulipanowe łodygi i układam je w wazonie. Po chwili już mogę zajrzeć do środka delikatnych kielichów, które rozwijają się pod wpływem ciepła. Chyba żadnej pory nie wyczekuję tak jak wiosny. Zrobiłam porządki, umyłam okna, trochę boję się pochować zimowe szale i czapy, żeby jej nie spłoszyć przypadkiem. A na koniec upiekłam ciasto...
-yhmmmm
-a jakie?
-może drożdżowe... zjadłbyś drożdżowe?
-a zrobisz takie jak robiła moja Babcia, z kruszonką, rodzynkami, w korytku?
Próbowałam... posypałam kruszonką, dodałam sporo namoczonych wcześniej rodzynek, piekłam w korytku jak umiałam najlepiej, aby miało rumianą skórkę...
-dobre, ale nie jest takie jak robiła Babcia
-no ale w czym jest różnica?
-nie wiem ale smakuje inaczej!
Jeśli mimo wszystko gotowi jesteście zaryzykować upieczenie prostego ciasta z kruszonką i rodzynkami polecam właśnie takie jak to. Upiekłam małą porcję bo to ciasto najlepiej smakuje od razu po upieczeniu, proporcje można jednak podwoić. Smakuje znakomicie na śniadanie albo podwieczorek ze szklanką zimnego mleka i odrobiną masła. Sama zjadam je z czereśniowym dżemem, który od jakiegoś czasu należy do moich ulubionych.
Drożdżowe babcine
2 szklanki mąki
3 żółtka
1/4 kostki masła
1/3 szklanki mleka
4dkg świeżych drożdży
pół szklanki cukru
łyżeczka ekstraktu waniliowego
rodzynki
na kruszonkę
1 żółtko
2 łyżki masła
odrobinę mąki i cukru, ilość zależy od wielkości żółtka
Drożdże trzeba rozmieszać z dwiema łyżkami mąki, łyżką cukru i odrobiną ciepłego, ale nie gorącego mleka. Zaczyn powinien mieć konsystencję kwaśnej śmietany i pracować do momentu aż podwoi swoją objętość. Można wstawić go do kąpieli z ciepłą wodą albo 'inkubować' chwilkę na kaloryferze (około 15-20 minut).
W dużej misce ucieramy żółtka z cukrem i do nich przesiewamy całą mąkę a następnie dodajemy wyrośnięty zaczyn i ekstrakt waniliowy. Wyrabiamy ciasto ręką a w trakcie wlewamy stopniowo roztopione i lekko przestudzone masło. Masło można zastąpić tłuszczem roślinnym ale ciasto będzie wtedy miało troszkę inny aromat. Gdy ciasto odchodzi już od ręki, dosypujemy rodzynki i mieszamy. Wykładamy je do wysmarowanej tłuszczem foremki i czekamy do czasu aż podwoi objętość (około pół godziny). Wyrośnięte posypujemy kruszonką przygotowaną z żółtka, masła, mąki i cukru. Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do temperatury 180 stopni, około 45 minut. Sprawdzamy co jakiś czas czy skórka się nie przypieka za bardzo, a pod koniec kontrolujemy stopień wypieczenia patyczkiem. Po przestudzeniu możemy ewentualnie posypać ciasto cukrem pudrem. Moje jadłam z masłem i dżemem, dlatego cukier był tu już zbędny.
Smacznego
Ach te drożdżowe :)
OdpowiedzUsuńzapach drożdżówki w niedzielę... bezcenny :)
OdpowiedzUsuńTak to już jest, że babcine zawsze smakuje inaczej :)
OdpowiedzUsuńDrożdżowe uwielbiam i też gościło na moim stole w weekend:)
OdpowiedzUsuńpiekne roze i masełko
OdpowiedzUsuń