Tam gdzie z dala od miejskiego zgiełku świeci słońce rośnie leszczyna, która w tym roku obrodziła wyjątkowo. Nie wszyscy lubią orzechy laskowe, niektórzy nie mogą ich jeść ze względu na silnie alergenne właściwości. Dlatego właśnie duży koszyk orzechów laskowych trafił w moje ręce. Nie mam nic przeciwko takim podarunkom choć... co mnie nawet bardziej ucieszyło musiałam sobie je sama pozbierać. W trawie leżały jeszcze całkiem świeże orzechy pokryte miękką gorzką skórką, którą daje się łatwo zdjąć. Znam łakomczuchów, którzy spędzają całe noce na obieraniu, do momentu aż nie zostanie już ani jeden orzeszek. Poznaję ich po brązowych o tej porze roku dłoniach, zabarwionych od orzechów włoskich. Co można zrobić z takim orzechowym podarunkiem? Można je wyłuskać, bo to przednia zabawa, choć sprzątania po tym dużo. Można je wszystkie uprażyć i dorzucić do granoli albo przechować na zimę. Można wypchać kieszenie i iść na jesienny spacer do Łazienek.
Łazienki są w październiku kolorowe od liści, pełne spacerowiczów i wiewiórek. Te urocze zwierzątka lubią chyba wszyscy, a wiewiórki zdają się ich wszystkich znać. Są oswojone i zapobiegliwe. Czekają tylko chwilkę a potem ostrożnie podchodzą chwytają orzeszek i w oka mgnieniu przeprowadzają test jakości. I już za chwilkę ich nie ma. Raz... dwa... trzy susy i już zakopują sobie zdobycz na potem. I tym sposobem połowa Łazienek usłana jest orzechami, które przynoszą dla wiewiórek przechodnie.
Na fali dyniowego tygodnia postanowiłam zrobić muffiny z dodatkiem dyniowego miąższu i dużą ilością orzechów. W ich smaku przekonuje mnie delikatna orzechowa nuta, słodycz i aromat dyniowy. Zachowują świeżość całkiem długo, w sam raz by zapakować je na drugie śniadanie do pracy. Tak właśnie zrobiłam...
Muffiny dyniowe z orzechami
1.5 szklanki mąki
pół szklanki brązowego cukru
2 jajka
pół szklanki oleju
4 łyżki syropu klonowego
pół szklanki pulpy dyniowej (otrzymałam z około pół kilograma dyni ze skórką)
łyżeczka cynamonu
łyżeczka proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody
wyłuskane orzechy włoskich lub laskowe (użyłam laskowych :)
Dynię najlepiej upiec sobie wcześniej, ja robię to dzień wcześniej. Obieram ją ze skórki, kroję w małe kawałki i rozrzucam na blaszce wysmarowanej olejem. Piekę od 15-25 minut do całkowitej miękkości. Dobrze upieczoną dynię wystarczy pognieść widelcem i mamy gotowe pure.
Następnego dnia przygotowanie ciasta zajmuje mi 15 minut. Wszystkie suche składniki czyli: mąkę z cukrem, sodą, proszkiem do pieczenia i cynamonem trzeba wymieszać. W osobnym, większym naczyniu należy roztrzepać jajka z olejem, pulpą dyniową i syropem klonowym. Do płynnej masy dosypujemy mąkę z dodatkami i szybko mieszamy, jeśli ciasto jest zbyt gęste dodajemy odrobinę mleka. Na sam koniec dodajemy orzechy. Foremki do muffinów napełniamy ciastem do wysokości 3/4 i pieczemy pół godziny w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 stopni. Studzimy na kratce. Z podanej proporcji upiekłam 12 niewielkich muffinów.
Smacznego.
Przepiękne zdjęcia! A muffinki z takimi składnikami na pewno przepyszne! Musze wypróbować!
OdpowiedzUsuńprzymierzam się do upieczenia podobnych muffin. fanką dyni jestem od niedawna, ale za to orzechy uwielbiam od zawsze :)
OdpowiedzUsuńcudna wiewiórka!