Kaiserschmarrn to zlepek dwóch słów. Kaiser znaczy cesarz zaś schmarrn to miszmasz. W Austrii zwykło się mawiać, iż kaiserschmarrn po raz pierwszy przygotowano dla cesarza Franciszka Józefa. Jest to lekki deser, rodzaj puszystego omletu, podawany zwykle z owocami. Można go spróbować w każdej austriackiej restauracji przez cały rok. Zachęcam jednak by przygotować go w domu bo receptura jest dziecinnie prosta.
Omlet kojarzył mi się z kuchnią studencką do momentu aż spróbowałam kaiserschmarrn. Od zawsze bardziej lubiłam słodkie omlety ale ten jest moim numerem jeden. Dodatkowym jego plusem jest to, że podczas smażenia nie trzeba się za bardzo starać. Nawet jeśli omlet nam się rozpadnie danie nie straci na apetyczności, bowiem kaiserschmarrn podaje się poszarpany. Podobno cesarzowa Elżbieta, znana dziś jako Sisi w trosce o piękną sylwetkę odmawiała jedzenia kaiserschmarrn ale doprawdy nie wiem jak zdołała oprzeć się pokusie.
Deser ten podajemy z ulubionymi owocami ale w oryginale powinien być to mus z jabłek albo kompot ze śliwek. W sezonie śliwkowym proponuję przygotowanie słodkich węgierek z cynamonem a na dodatek jeszcze waniliowy serek albo gęsty jogurt. Idealny na podwieczorek albo śniadanie, królewski omlet prosto z Austrii.
Kaiserschmarrn ze śliwkami
2 jajka
4 łyżki mąki
3 łyżki gęstej kwaśnej śmietany (użyłam jogurtu bałkańskiego)
garść rodzynek
2 czubate łyżki cukru
1 łyżeczka cukru z wanilią
2 łyżki masła do smażenia
Na początku białka oddzielone od żółtek ubijamy na sztywno z cukrem. Właściwe ubicie piany to ważna czynność bo gwarantuje puszystość omletu. W osobnym naczyniu mieszamy trzepaczką balonową żółtka z jogurtem albo śmietaną, mąkę i cukier waniliowy. Masę żółtkową dodajemy do piany z białek i delikatnie, jak najkrócej mieszamy. Masę wylewamy na patelnię z rozgrzanym masłem , rozprowadzamy łopatką i posypujemy rodzynkami. Na początek czekamy aż ciasto zacznie się oddzielać od brzegu patelni a następnie podglądamy czy spód omletu się zrumienił. Gdy omlet jest lekko brązowy zsuwamy go na talerz i odwracamy na drugą stronę przez obrócenie talerza. Smażenie kontynuujemy na niewielkiej mocy kuchenki do momentu uzyskania równomiernego złotego koloru. Gotowy omlet dzielimy na kilka części przy użyciu dwóch widelców a przed podaniem posypujemy cukrem pudrem. Starczy on na podwieczorek dla dwóch osób albo dla jednego głodomora.
Śliwki węgierki (wzięłam 15 sztuk) do omletu, dusimy w syropie sporządzonym z 2 łyżek cukru i odrobiny wody. Gdy śliwki zaczęły przybierać czerwonego od skórek koloru dodałam szczyptę cynamonu dla ładnego aromatu i dusiłam jeszcze chwilkę. Nie studziłam tylko od razu polewałam nimi omlet.
Smacznego.
uwielbiam ten omlet, robię bardzo często
OdpowiedzUsuńbardzo apetyczny:)
OdpowiedzUsuń