Budapeszt jako stolica Węgier jest kwintesencją madziarskiego państwa. Stanowi on połączenie dówch dawnych miast Budy i Pesztu. Niektórzy wspominają jeszcze o trzeciej części zwanej Obudą. Budapeszt zachwyca architekturą, dziedzictwem dawnych Austro Węgier, monumentalnymi zabytkami a do tego położony jest nad Dunajem, co nadaje mu dostojeństwa. Główna ulica: Andrássy út wyznaczona jest przez kamienice, wysokie na kilka pięter, ze starymi windami zamykanymi kratowanymi drzwiami. Wystarczy tylko wejść niepostrzeżenie przez jedną z bram by znaleźć się w świecie zupełnie odmiennym od blichtru głównej alei. Trzeba też przejechać się metrem, jednym ze starszych w Europie albo może starym, żółtym tramwajem aby poczuć co oznacza Budapeszt. Wdrapując się na dach bazyliki zaglądałam w okna tych wielkomiejskich domostw i spoglądałam na ich dachy. Jakże inaczej wygląda miasto z takiej perspektywy.
Smaki Budapesztu są tym czego nie da się zapomnieć. Kuchnia węgierska jest bogata ale prosta, czerpie z wielu regionów i miesza się ze smakami z innych krajów. To co najprostsze jest zarazem najlepsze, jak to często bywa. Langosze są węgierskim odpowiednikiem jedzenia ulicznego. W małych sklepikach wypieka się je na bieżąco. Miękkie placki z drożdżowej masy lądują na rozgrzanym tłuszczu i smażą się jak pączki. W wersji klasycznej polewa się je tylko śmietaną z czosnkiem i posypuje serem. Mnie jednak bardziej smakują wersje słodkie: z cukrem pudrem albo morelową marmoladą. Taki ciepły, trochę chrupki langosz na zakończenie nocnego szaleństwa jest obowiązkowym punktem w planach wszystkich budapesztańskich studentów.
Jeśli Węgry to i gulasz. Każdy dom to inny gulasz, tak jak różni są kucharze. Raz gęsty i ciemny sos z miękkim mięsem, dość pikantny od papryki. Innym razem jest to gorąca zupa gulaszowa z ziemniakami i warzywami, serwowana w miseczkach razem ze świeżym pieczywem.
Węgrzy upodobali sobie gęsie wątróbki. Specjał ten ma zapewne tyle samo zwolenników, ze względu na smak, co przeciwników, ze względu na sposób tuczenia gęsi w celu pozyskania wątróbek. Spróbowanie wątróbek gęsich to jednak w Budapeszcie mus. Osobiście czuję się poniekąd usprawiedliwiona, że dopuściłam się zjedzenia pate z gęsiej wątróbki, przyznam że niestety albo i na szczęście, nie żałuję. Pasztet ten jest delikatny i kremowy, smak ma subtelny i może być przystawką, przed bardziej pożywnym daniem głównym albo z dodatkiem warzyw stać się podstawą posiłku.
Salami jest w Budapeszcie całkiem inne od tego kupowanego w Polskich sklepach. Można je nabyć w dwóch odmianach: klasycznej i pikantnej. W głównej hali targowej Budapesztu na stoiskach z wędliną wiszą całe pęta węgierskich kiełbas a wśród nich także salami i inne bardziej wyrafinowane specjały. Sama hala targowa jest miejscem, które bezwarunkowo trzeba odwiedzić. Są tam stragany z warzywami, na których piętrzą się góry papryki w różnych odmianach. Są też kramy z przyprawami, na których też króluje papryka. Kupić tam można przetwory warzywne ale tez dobrze zjeść w przerwie między zakupami. Aż żałuję, że nie mieszkam w Budapeszcie by na takie zakupy chodzić częściej.
Węgierskie wina i alkohole to osobny temat. Najbardziej znane są wina Tokaj ale wina czerwone na Węgrzy mają też znakomite. Tokaj w najlepszej odmianie aszú wyrabiany jest z bardzo dojrzałych winogron, pokrytych naturalnymi dzikimi gatunkami drożdży, które fermentują ich bogaty zasób cukru gronowego. W zależności w jakich proporcjach mieszane są winogrona uzyskujemy bardziej, bądź mniej szlachetne odmiany aszú. Słodsze tokaje o wysokiej zawartości olejków eterycznych wyrabiane są aż z 6 koszy, tak zwanych puttonyos, dojrzałych winogron przypadających na typową beczkę wina. Bardziej wytrawne tokaje powstają po dodatku 1-5 koszy na beczkę. Kieliszek Tokaju nadaje się świetnie jako uzupełnienie wykwintnych deserów. Amatorzy mocniejszych trunków w Budapeszcie chętnie spróbują likieru z przypalanego cukru i suszu owocowego o swojsko brzmiącej nazwie 'palinka'.
Wieczorową porą w restauracjach zbierają się goście pragnący skosztować węgierskich specjałów. Popularnymi miejscami są zacumowane przy brzegu Dunaju statki restauracyjne, z których po kolacji można podziwiać panoramę wzgórz Budy albo panoramę Pesztu. Na stołach króluje drób: kaczki i gęsi, oraz wołowina. Ulice wypełniają się gwarem dochodzącym z letnich ogródków i muzyką ulicznych grajków. Zapalają się światła na mostach, kościołach i budowlach. Miasto tętni życiem, nie tylko życiem turystów ale też życiem jego mieszkańców. Trzeba się tylko wsłuchać w puls tego wielkiego miasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wizytę na blogu i komentarze :)