środa, 8 czerwca 2011

Tam gdzie pieprz rośnie

Moje najmilsze afrykańskie wspomnienie wiąże się z wyspą, o której ostatnio zrobiło się głośno. Bo Grzegorz Turnau śpiewa o plażach Zanzibaru i mnie tym śpiewaniem urzeka, przywołując w myśli rajskie zakątki i biały piasek.
Zanzibar jednak oprócz pięknych plaż ma wiele do zaoferowania. Pamiętam feerię barw na kangach lokalnych kobiet. Pamiętam zapach goździków i cynamonu, oraz urzekającą przyrodę. Pamiętam upalne popołudnie...

...jedziemy drogą, małym dala-dala. Podróż nie trwa długo, wszak Zanzibar jest małą wyspą. Pasażerowie przejeżdżających samochodów zadzierają głowy ku górze i obserwują korony przydrożnych drzew. Krajobraz zmienia się i coraz mniej jest tutaj palmy kokosowej a coraz więcej innej roślinności. Wysiadamy i razem z przewodnikiem z rezerwatu Jozani Forest idziemy w głąb lasu. W pewnym momencie nasz przewodnik zaczyna nawoływanie, wydobywa z siebie urywane głośne dźwięki  a po chwili wskazuje ku górze. Dostrzegamy jedną za drugą małpy z gatunku Black Colobos. Już tylko na Zanzibarze można je podziwiać w naturze. Jozani jest ich jedyną ostoją. Małpki poruszają się po drzewach metodą brachiacji, czyli ruchami wahadłowymi. Zbliżają się na niewielkie odległości, za to nam nie wolno podchodzić blisko, po to by nie zarazić ich żadną chorobą. Dla młodych osobników mogłoby to bowiem być śmiertelne. Małpie matki karmią najmłodsze osobniki ze stada. Nieco starsze figlują w górze, tak że oderwać od nich oczu nie można. 




Trzeba iść dalej. Przesuwamy się w rejon lasu mangrowego. Teraz korzenie mangrowców są odsłonięte ale zależnie od pływów morskich zalewa je słona woda. W cieniu liści podłoże jest wilgotne i grząskie, raz po raz widać małe ciemne kraby kryjące się prędko pod powierzchnią ziemi. Nasiona mangrowców mają wrzecionowaty kształt i spadają z góry na miękkie dno lasu. Każde z nich da młodą siewkę a po latach rozwinie się w duże drzewo. Na razie wkoło pełno młodych dopiero co odrośniętych od ziemi drzewek, które toczą walkę o światło w zacienionym lesie.  




Takich zbiorowisk roślinnych nie ma już wiele. Mangrowce zostały już w większości wycięte przez miejscową ludność. Ich miejsce zajmują teraz plantacje egzotycznych przypraw: goździków, gałki muszkatołowej, pieprzu, wanilii, trawy cytrynowej i innych Sam rezerwat i cała wyspa zagrożone są suszą, gdyż rezerwy słodkiej wody na Zanzibarze są już mocno ograniczone. 
Mało kto wie, iż dawna nazwa Zanzibaru to Unguja. Tak nazywa ją lokalna ludność,  ja jeszcze tam wrócę... na pewno!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wizytę na blogu i komentarze :)