Pamiętam jak razem z koleżankami z podwórka lubiłyśmy świeży rabarbar. Młode czerwono-różowe łodygi myłyśmy w zimnej wodzie z ogródkowego kranika, obierałyśmy z twardszej skórki i maczałyśmy w woreczku z cukrem. Wystarczyło, że jedna pojawiała się z rabarbarem w ręce a po chwili zajadało już całe podwórko. Białe kryształki chrupały między zębami a buzie wykrzywiał kwaskowy smak rabarbarowego kłącza. Szkoda, że dzisiaj rabarbar jest trochę zapomniany. Uwielbiam smak kruchego ciasta z rabarbarem pod pierzynką z chrupkiej bezy, zwykłego rabarbarowego kompotu albo marmolady truskawkowo-rabarbarowej. Na sezon truskawkowy trzeba jeszcze poczekać ale rabarbarowy jest już w pełni.
Maj to pora pikników, dzisiejsze majowe słonko sprawiło, że nabrałam ochoty na coś słodkiego "na wynos". Muffinki z rabarbarem są wilgotne i łatwo się je przenosi w koszu piknikowym. Nie zabrudzą rąk a zaspokoją pierwszy głód. Zapakowałam kilka i w drogę... na rower.
Ciasto jak na zwykłe jogurtowe muffiny, które w oryginale robi się z malinami. Użyłam do nich sporo brązowego cukru, który równoważy kwaskowy smak rabarbaru.
Muffiny jogurtowe z rabarbarem:
300 ml jogurtu albo maślanki
2 całe jajka
2 szklanki mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
łyżeczka sody oczyszczonej
3/4 szklanki cukru, może być brązowy albo biały (wzięłam około 200g brązowego)
cukier waniliowy bądź odrobinę waniliowego ekstraktu
100 ml oleju słonecznikowego albo innego oleju o neutralnym smaku
dwie spore łodygi rabarbaru
Piekarnik nagrzać do 180 stopni.
Wymieszać wszystkie suche składniki muffinek. W osobnym naczyniu roztrzepać jajka i dodać składniki płynne. Połączyć mokre i suche składniki mieszając delikatnie (nie potrzeba używać robota). Wypełniać masą blachę wyłożoną papierowymi papilotkami do wysokości 2/3 a następnie natykać pokrojonymi w małe kawałki łodygami rabarbaru. Na wierzchu można posypać cukrem, wówczas zapiecze się on na powierzchni w słodką skorupkę. Piec około 20-25 minut, aż zbrązowieją na wierzchu.
Koniecznie zapakować muffinki do koszyka i bawić się świetnie na weekendowym pikniku. Zjadać na trawie uważając przy tym na intensywne słońce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wizytę na blogu i komentarze :)