Siedzę w fotelu i popijam herbatę a za oknem znów zawierucha i śnieg w połowie marca. Uciekam myślami do zielonych herbacianych plantacji. Podczas podróży zwykle nie odwiedzam dwa razy tych samych miejsc. Staram się szukać nowych wrażeń i emocji. Dla plantacji herbaty gotowa jestem zrobić wyjątek. Mają w sobie coś uspokajającego, co przyciąga jak magnes i głęboko zapada w pamięć. Dodatkowo z takich podróży przywożę zapasy herbaty na długi czas po powrocie do domu.
Herbata jest po wodzie najczęściej pitym napojem na świecie. W Europie, Azji i Ameryce Północnej jest dużo popularniejsza niż kawa. Piją ją przecież dzieci i osoby dorosłe. Jest nadzwyczaj popularna w Rosji, Wielkiej Brytanii, Turcji, Indiach, Chinach i Japonii. Bardzo dużo czarnej herbaty piją też narody Afryki.
Herbatę uprawia się w górach, bo krzewy herbaciane potrzebują dużego nasłonecznienia, sporych opadów i jednocześnie niskiej temperatury aby ich liście zachowały aromat oraz walory smakowe. Na plantacjach herbaty zwykle panuje przyjemny chłód, chociaż duża jest wilgotność powietrza a krzewy nie dorastają do wysokości 2 m. Herbata pochodzi z Chin i wszystkie jej rodzaje powstają przez przetwarzanie liści jednego z dwóch gatunków: Camellia sinensis, czyli herbaty chińskiej albo Camellia assamica.
Jest na świecie tylko kilka miejsc, z których herbata smakuje wyjątkowo za sprawą szlachetności odmian i urodzajności gleby. Należy do nich indyjski Darjeeling. Herbatę z tego regionu nazywa się szampanem spośród herbat. Szacuje się, że co roku pod nazwą darjeeling sprzedawanych jest wiele ton świetnych herbat lecz nieliczne oryginalnie pochodzą z plantacji u stóp Himalajów, które są tak słynne.
Moją pierwszą filiżankę darjeeling wspominam do dziś, była świetnie przygotowana, zaparzona jak trzeba i bardzo mocna. Zaskoczyła mnie swoim głębokim aromatem. Do dziś darjeeling jest jedną z moich ulubionych herbat.
Herbaty z darjeeling zbiera się o różnych porach roku. Dlatego mogą być sprzedawane jako tak zwany first flush, który uzyskuje się w połowie marca, tuż po wiosennych deszczach. First flush jest bardzo delikatny w smaku i kolorze. Następny zbiór zwany second flush przypada w czerwcu i daje ceniony napar o bursztynowej barwie. Ostatni autumnal flush jest zbierany po jesiennych deszczach i chociaż ma głęboki kolor zachowuje delikatny aromat.
W Darjeeling produkuje się herbatę białą, pochodzącą z dopiero rozwijających się, suszonych w słońcu pąków. Z młodych niefermentowanych liści pochodzi herbata zielona, o właściwościach silnie pobudzających ze względu na zawartość teiny. Najbardziej znaną i cenioną wersją jest jednak herbata czarna i oolong. Ten ostatni rodzaj powstaje przez częściową fermentację, której zawdzięcza delikatny smak i barwę.
Już w niewielu miejscach na świecie herbatę zbiera się ręcznie albo przy użyciu nożyc. Należą do nich plantacje Indii i Sri Lanki. Na ciemnozielonych gałązkach co jakiś czas wyrastają młode pąki a z nich intensywnie jasne liście. Zbieracze wybierają najmniejsze , zwane orange pekoe, które odrastają średnio co 3 tygodnie. To najmłodszym listkom herbaciane plantacje zawdzięczają swój wiosenny zielony kolor i charakterystyczny strefowy układ. Po zbiorze na plantacji zatykana jest tabliczka z datą następnego, po to by zarządca pola miał jasny obraz kiedy i gdzie należy zbierać. Herbata wrzucana jest do koszy i jutowych worków, w których się ją waży i transportuje do fabryk, zwykle znajdujących się w niedalekim sąsiedztwie.
Zawód zbieracza hebraty to ciężka praca. W Indiach zwykle parają się nią kobiety. W innych krajach uczestniczą w nim częściej mężczyźni. Praktykuje się również zbiór mechaniczny i półmechaniczny, który jest mniej pracochłonny ale za to nieprecyzyjny. Za zbiór jednego worka herbaty w malezyjskim Cameron Highlands robotnik otrzymuje jedynie równowartość siedmiu złotych. Łatwo zgadnąć, że w ciągu dnia nie zdoła zebrać wielu takich worków, dlatego najczęściej zarabia niewiele. Zbiorem zajmują się całe rodziny. Tworzą nieopodal plantacji małe społeczności i żyją wyłącznie dzięki pracy przy zbiorze i obróbce herbaty.
Pamiętam drogę wśród herbacianych pól w indyjskim Munnarze. Wysiedliśmy z auta i usłyszeliśmy cichy, bo dobiegający z daleka, ale dość wyraźny odgłos nożyc. Na przeciwległym wzgórzu migały kolorowe sari kobiet, które w pełnym słońcu zbierały herbatę. W Malezji udało mi się porozmawiać ze zbierającymi herbatę pracownikami i okazało się że są uśmiechnięci, zadowoleni a do tego wcale nie narzekają na swoją pracę.
Produkcja herbaty jest wyjątkowo prosta. Świeże listki zwija się, miażdży a niekiedy wcześniej rozdrabnia aby uwolnić występujące w nich naturalnie enzymy, które pozostawione w atmosferze tlenowej przeprowadzają proces fermentacji (albo utleniania właśnie). Od długości fermentacji zależy smak herbaty. Dobrze nam znane odmiany herbat czarnych fermentuje się około 1.5h. Herbatę oolong poddaje się fermentacji trwającej od 20 do 60% tego czasu. Aby zatrzymać proces utleniania herbata jest następnie suszona przy pomocy ciepłego powietrza. W każdej szanującej się fabryce znajduje się miejsce gdzie przeprowadza się kontrolę jakości a więc degustuje się końcowy produkt. W niewielkich naczynkach zaparza się każdą z produkowanych partii a następnie ocenia się kolor, smak i zapach naparu. W zależności od tego herbata jest dzielona na klasy jakości i pakowana.
Kiedyś przy zakupie herbaty kierowałam się wyłącznie wielkością liści. Dziś wiem, że herbaty łamane, czyli takie które przed fermentacją rozdrobniono, mogą być dużo lepsze niż słabej klasy herbaty liściaste. Dodatkowo napary przygotowane z takich herbat mają piękny bursztynowy kolor. Chętnie piję czarne herbaty o intensywnym aromacie ale lubię też zielone, tradycyjne albo aromatyzowane. Najlepszą herbatę piję bez dodatków, żeby w pełni docenić jej smak. A Ty jaką lubisz herbatę?
Fajnie opowiedzialas.
OdpowiedzUsuńTez uwielbiam herbate:-)
Pozdrawiam!
Kalejdoskop Renaty
bardzo fajny wpis :) dobrze się czytało
OdpowiedzUsuńniesamowite zdjecia,oczarowaly mnie,ja milosniczka herbaty cierpie wchodzac do sklepow w moim miescie,bo trudno tu
OdpowiedzUsuńkupic jakakolwiek,,,wyroby herbapopodobne,, owszem,ale nic z dobrych gatunkowo,hiszpanie niestety herbat nie pija,wola ziolka,wino,kawe,pozdrawiam.
Dziękuję Wam za miłe słowa
OdpowiedzUsuń@ladylaura spróbuj może zakupów w sklepach internetowych, herbata na szczęście się nie psuje więc można od razu zamówić duży zapas, z przesyłką prosto do Hiszpanii ;)
Pozdrawiam cieplutko!
Wow! Plantacje herbaty caly czas na naszej "to see" liscie :-)
OdpowiedzUsuńMoze sie uda na wakacje w tym roku. Jaki kraj polecasz na spacer po plantacjach? usciski herbaciane A.
PS ja uwielbiam dajeeling and rooibos :-)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam Indie, najlepiej Darjeeling albo na południu w Munnarze, w prowincji Kerala już bardzo blisko granicy z Tamil Nandu. Pięknie i spokojnie.
OdpowiedzUsuńW styczniu byłam w malezyjskim Cameron Highlands i też mi się podobało ale tam widać już częściej zbiór przy użyciu maszyn i wszystko jest jakby bardziej turystyczne.
Znajomi polecali mi też plantacje na Sri Lance i spodziewam się, że tam może być optymalnie: piękne plantacje i trochę mniejsze zaludnienie niż w Indii.
Koniecznie się wybierzcie.
Pozdrowienia ciepłe.
I ja lubię rooibos, czasem piję ją z mlekiem tak jak masala czaj i smakuje mi wtedy wyjątkowo :)
Niezłe opowiadanie i wspaniałe zdjęcia. Aż chciałoby się tam być!
OdpowiedzUsuńUwielbiam darjeelingi, właśnie kończą się ich pierwsze zbiory i można już zamawiać tegoroczną herbatę.
Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń