Ostatnimi czasy coraz częściej słyszę o konfitowaniu. Głównie w kontekście mięs i wracającej do łask gęsiny ale i udek kaczych, które są francuską specjalnością. Konfitowanie jest jednym z najstarszych sposobów przechowywania żywności. Konserwowanie w tłuszczu czy w cukrze było nieocenionym sposobem zabezpieczenia zapasów w czasach, w których brakowało lodówek.
Słowo konfitura pochodzi z francuskiego a brzmienie swoje zawdzięcza temu jak jest przygotowywana. Smażenie w gęstym cukrowym syropie nie tylko nadaje słodyczy ale uwalnia wszystkie aromaty.
Dzisiejsza konfitura nie wydaje się wcale bardzo słodka, ponieważ powstała z cytryn. Przepis pochodzi z książeczki pod tytułem Przetwory do spiżarni (z Biblioteczki poradnika domowego). Trochę go zmodyfikowałam na swoje potrzeby i w takiej wersji tutaj zamieszczam. I choć jesienne smażenie konfitur jest już raczej za mną dla tej jednej zrobiłam wyjątek. Sezon na owoce cytrusowe jest teraz w pełni, dlatego zakup znakomitych cytryn nie powinien być problemem. Przygotowanie tej konfitury jest nieco czasochłonne, ale naprawdę warto. Swoją konfiturą napełniłam słoiki, którymi zamierzam obdarować bliskich i znajomych na Święta. Taki prezent nadaje się do herbaty, do ciast i deserów albo do chleba zamiast dżemu. Dodatkowo nie jest zobowiązujący a miło jest otrzymać coś wykonanego własnoręcznie. Polecam więc, zdążycie jeszcze przed Świętami.
Świąteczna konfitura z cytryn
1,5kg cytryn (najlepsze będą ekologiczne)
szklanka wody
2kg cukru
Cytryny myjemy szczoteczką a następnie zalewamy zimną wodą i pozostawiamy na jeden dzień. Następnego dnia wodę zmieniamy. Czynność tę powtarzamy jeszcze 2 razy, dzięki temu nasze cytryny na pewno będą pozbawione niepożądanych substancji.
Następnie połowę owoców nakłuwamy drewnianą wykałaczką i gotujemy w wodzie do miękkości. Z reszty przy pomocy zestera albo tarki ścieramy żółtą skórkę zwaną flavedo. Następnie owoce pozbawiamy białego albedo i kroimy w małe kawałki. Zachowujemy pestki, osłonki i otartą skórkę. Cytryny zawierają dużo naturalnych pektyn, dzięki którym możliwe jest przygotowanie gęstej konfitury z tych soczystych przecież owoców.
Ugotowane cytryny kroimy w plasterki albo półplasterki, może być jeszcze drobniej. Do garnka z wodą po gotowaniu cytryn dosypujemy cukier (jego ilość można odrobinę zredukować jeśli nie lubimy bardzo słodkich przetworów). Następnie dodajemy ugotowane jak również surowe cytryny i skórki. Pestki możemy zawinąć w gazę i dorzucić do środka (wyłowimy je wtedy łatwo na koniec gotowania). Konfiturę gotujemy na małej mocy palnika dopóki nie nabierze odpowiedniej konsystencji. Warto przerywać proces gotowania i schładzać całość a następnie ponownie podgrzewać, wtedy skracamy czas przygotowania. W ten sposób sprawdzamy też jaką konsystencję będzie miała konfitura po przestudzeniu. Cukier w konfiturze zacznie z czasem karmelizować, co nada jej bursztynowego koloru. Swoją konfiturę gotowałam przez 3 dni, po około 1,5h codziennie, słoiki dodatkowo pasteryzowałam. Jest bardzo aromatyczna i uwielbiam ją w każdej postaci.
Smacznego
Słoiczek pyszności :]
OdpowiedzUsuńPysznosci, moj Polowek bylby wniebowziety :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe : )) chciałabym spróbować : ))
OdpowiedzUsuńja jednak wolę te z małą ilością cukru, ale musi być smaczna
OdpowiedzUsuńCo ta konfitura jest warta. Oprócz cukru i papki cytrynowej nie ma nic. Wszystkie witaminy ugotowane.
OdpowiedzUsuńKonfitura ta ma SMAK i AROMAT naturalnej skórki cytrynowej. Tego nie mają preparacje ze sztucznymi zagęstnikami ani syropy z barwnikami, które dostępne są w sklepach (i ludzie je niestety chętnie kupują).
OdpowiedzUsuńNie chodzi tu więc o witaminy ale właśnie o smak.
Ktoś kto potrzebuje witamin, nie dostarczy ich sobie gorącą herbatą z cytryną, bo już po krótkim czasie witaminy giną. Lepiej zjeść łyżkę świeżej natki pietruszki, polecam tak samo jak tę konfiturę i pozdrawiam ciepło :)
Pyszniutka :)
OdpowiedzUsuńno tak trzeba
OdpowiedzUsuń