Lubię ziemniaki. Można z nich przygotować tyle rzeczy. Upiec, ugotować, usmażyć z nich moje ulubione placki ziemniaczane, frytki albo zrobić szare kluski. Można ziemniaczaną kiszkę, puree, pyzy albo knedle, opcji jest tysiące, tyle ile domów, dodatków oraz zwyczajów kuchennych.
Na świętego Marcina serwuje się gęsinę (klik). Mięso gęsi jest zdrowe i smaczne ale równie cenny jest gęsi tłuszcz. Nadaje się on najlepiej do pieczenia ziemniaków. W chłodne listopadowe dni mam ochotę właśnie na piecznone potato wedges. Muszą mieć chrupiącą złocistą skórkę. Taką skórkę najłatwiej uzyskać smarując ziemniaczki gęsim tłuszczem.
Podczas pieczenia gęsi do gęślarki, albo brytfanny dodajemy tylko kilka łyżek wody, by mięso nie przywarło. W gorącym piekarniku tłuszcz zaczyna się wytapiać i po przestudzeniu łatwo zebrać go łyżką. Gęsi smalec trzeba przechowywać w lodówce i korzystać ile się da, bowiem zawiera dużo wielonienasyconych kwasów tłuszczowych i witamin. Należy więc wbrew pozorom do grupy zdrowych produktów kiedy jest spożywany z umiarem. Można go już kupić w niektórych sklepach, czasem nawet ze smakowymi dodatkami.
W listopadowy wieczór wsypuję więc moje upieczone ziemniaczki do miseczki, posypuję solą morską prosto z młynka i nie potrzebuję wyrafinowanej kolacji. Nieważne ile zrobię, nigdy nie zostaje ani trochę.
ziemniaki
gęsi tłuszcz
2-3 gałązki rozmarynu
sól morska
Ziemniaki myjemy i kroimy w kliniki albo ćwiartki razem ze skórką. Uwaga, skórka musi być cienka i czysta. Do pieczenia najlepiej nadają się ziemniaki właśnie jesienne albo młode (na przednówku, gdy mają już wyschniętą skórkę nie udają się już takie smaczne). Pokrojone ziemniaczane kliniki trzeba krótko podgotować, zajmuje to około 10 minut. Chodzi o to, że ziemniaki muszą zostać twarde ale już nie całkiem surowe. Następnie należy je odsączyć z wody na sitku i pozwolić by nieco przestygły. W tym czasie rozgrzewamy 1-2 łyżki gęsiego smalcu. Do naczynia żaroodpornego wrzucamy ziemniaczane kliniki i przy pomocy pędzla smarujemy gęsim tłuszczem. Piekarnik ustawiamy na funkcję grilla albo grzejemy z góry stosując dość wysoką temperaturę (u mnie 200 stopni). Pieczemy ziemniaczki do zrumienienia, od czasu do czasu mieszając i polewając tłuszczem z dna naczynia. Można dodać listki rozmarynu do smaku. Podajemy gorące z solą morską.
Smacznego
Rewelacyjnie wyglądają!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie gdzie zostałaś wyróżniona za bzową galarektę:)
OdpowiedzUsuńhttp://zchatynakoncuwsi.blogspot.com/2012/11/wyroznienie-liebster-blog.htm
takie sobie zrobie
OdpowiedzUsuń