wtorek, 24 kwietnia 2012

Wiosna w Kampinosie


Znów wybraliśmy się do Kampinosu. Teraz powoli rozwija się tam wiosna. Jakby leniwie i od niechcenia przychodzi. Pierwsze cieplejsze promienie słońca przedzierają się do ziemi. W górę wystrzelają więc małe kwiatki: zawilce, przylaszczki, pierwiosnki. Dopóki na drzewach nie rozwiną się liście do dna lasu dociera cenne światło. Runo usiane kolorowo wygląda teraz jak piękny kwiatowy kobierzec. Obok wplecione błyszczące listki brusznic i małe sosnowe siewki, które też przecież potrzebują światła. Stare dęby rozwijają się obok młodych drzewek. Podmokłe olsy, które jeszcze są ciemne i szare przechodzą w zielone torfowiska. Wśród listków torfowca błyszczące perełki wody mienią się lekko w słońcu. Zaraz dalej jest sosnowy bór i biała brzezina, wszystko ma swój rytm i porządek. 
Wystarczy przez chwilę się zatrzymać, otworzyć szeroko oczy i słuchać. Teraz nie ma tam ciszy. Wkoło pojawiają się ptaki, których głosy brzmią jak u Tuwima w Ptasim radiu:
Halo, halo! Tutaj ptasie radio w brzozowym gaju.
Nadajemy audycję z ptasiego kraju. 
Para dzięciołów w zalotach przelatuje z jednego drzewa na drugie, jak w prędkim tańcu. Przylatują całkiem blisko, znajdują smakowitą dziuplę i ptasia uczta gotowa. 
Pod nogami przemyka mała jaszczureczka, to zwinka. W leśniczówce urodziły się w tym roku małe dziczki. Radośnie biegają po zagrodzie i beztrosko machają małymi ogonkami. Mogłabym przyglądać im się bez końca. Mogłabym też przyjeżdżać tutaj co tydzień i powoli obserwować jak zmienia się Kampinoska Puszcza. Najbardziej fascynuje mnie właśnie ta zmienność i różnorodność. Bo Puszcza jeszcze nigdy nie była nudna.  Od wschodu słońca po delikatny zachód zaskakuje kolorami, zapachem i całym swoim bogactwem. Poczekam na lato... i pojadę tam znowu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wizytę na blogu i komentarze :)