Uwielbiam gruszki, słodkie, miękkie i soczyste. Gdy byłam mała najbardziej lubiłam duże gruszki klapsy. Latem wybierałam największe z tych jeszcze twardych przeznaczonych do zaprawy w syropie. Odkładałam je na kilka dni, by zjeść takie dojrzałe, ociekające sokiem.
Kiedy na straganach widzę gruszki odmiany konferencja od razu przypominają mi się sąsiedzi. Obok naszego domu mieszkali starsi Państwo. Ich posesja od strony ogrodu nie jest oddzielona od naszej płotem a jedynie niskim murkiem. A tuż przy nim rosła duża grusza odmiany konferencja. Późną jesienią zwykle byłą obsypana owocami. Gdy kręciłam się w naszym ogródku czasami Pan Sąsiad wołał mnie ukradkiem i podawał mi kilka dojrzałych gruszek. Co jakiś czas znajdowaliśmy na murku kosze pełne gruszek. Drzewo było bowiem nadzwyczaj urodzajne. Moja Mama wysyłała mnie do sąsiadów okrężną drogą bym oddała miskę albo kosz po gruszkach. Tylko że kosza nie oddaje się pustego, dlatego w podzięce zanosiłam często domowe ciasto. Do dziś miło wspominam te gruszki i sąsiadów, dlatego chętnie kupuję konferencje. Konferencje są bardzo słodką odmianą, zaraz po zerwaniu zwykle mają dość twardy miąższ, który dopiero po paru dniach staje się maślano-słodki.
Dzisiejszy przepis jest tylko dla dorosłych. Gruszki w czerwonym winie są smacznym i lekkim deserem, który można stosunkowo łatwo i szybko przygotować. Dodatek korzennych przypraw sprawia, że idealnie smakują w jesienne dni. Za sprawą cynamonu i brandy rozgrzewają jak najlepszy grzaniec i wpisują się chyba doskonale w Korzenny Tydzień. Nieco zmodyfikowany przeze mnie przepis pochodzi z książki pod tytułem "Księga smaków świata".
Konferencje w korzennym winie
8 niewielkich gruszek odmiany konferencja (muszą być twarde)
butelka wytrawnego, czerwonego wina
pół łyżeczki mielonego cynamonu albo niewielki kawałek kory cynamonowca
3 łyżki soku z cytryny
3 strączki kardamonu
200g cukru kryształ
pół łyżeczki ekstraktu waniliowego
7 goździków
3 łyżki brandy
3 łyżki likeru porzeczkowego Crème de cassis (opcjonalnie)
Gruszki trzeba obrać ze skórki jak najcieniej. Spodnią część odcinamy razem z szypułką, tak by gruszkę można było postawić. Od dołu wycinamy gniazda nasienne. Koniecznie zostawiamy ogonki. Gruszki układamy w płaskim rondlu i zalewamy winem. Dosypujemy połowę cukru i przyprawy: cynamon, goździki i kardamon. Dolewamy brandy. Wino z gruszkami należy zagotować a następnie zmniejszyć moc kuchenki i gotować na wolnym ogniu póki gruszki nie będą miękkie. Owoce trzeba obracać na drugą stronę ale nieczęsto, tak by nie rozpadły się podczas gotowania. Najlepiej zrobić to jeden raz w połowie gotowania, mniej więcej po 10-15 minutach. Zależy to od wielkości gruszek i stopnia dojrzałości. Na koniec, gruszki trzeba wyjąć na talerz a do wina dodać drugą połowę cukru i gotować aż powstanie dość gęsty syrop (uważając by nie przypalić). Do gotowego syropu wrzucam gruszki i odstawiam do następnego dnia.
Owoce przesiąkną wtedy dokładnie smakiem i uzyskają jednolicie czerwony kolor. Można jednak deser podawać od razu. Tuż przed podaniem garnek z gruszkami w syropie podgrzewam i dodaję sok z cytryny, likier porzeczkowy i esencję waniliową. Po dodaniu tych składników nie gotuję. Gruszki podaję na talerzykach albo w małych miseczkach z dodatkiem syropu.
Smacznego
Smacznego
wykwintnie ;]
OdpowiedzUsuńwspaniałe gruszki.
Ładna ta opowieść o darowanych gruszkach.
OdpowiedzUsuńKonferencja jest mi bardzo bliska,bo u moich Dziadków rosło piękne drzewo.
A gruszki w winie są pyszne.
Pozdrawiam Cię!
wygląda to pięknie.
OdpowiedzUsuńMmm, fantastycznie wygląda :) Będe musiała kiedyś wypróbować.
OdpowiedzUsuńRewelacyjne zdjęcia...gruszki muszą smakowac obłędnie
OdpowiedzUsuńcudownie wyglądają te gruszki :) rewelacja
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam serdecznie i zapewniam, że gruszki smakowały wszystkim, polecam!
OdpowiedzUsuńWspaniałe, dzisiaj robiłam na deser ;))
OdpowiedzUsuńtaskie se zrobie w niedziele
OdpowiedzUsuń